Jezioro Trzesiecko, ma prawie 300 hektarów i okala swoimi wodami miasto Szczecinek. Jego maksymalna głębokość wynosi 12 metrów, a dno i linia brzegowa (około 15 km) mają bardzo zróżnicowany charakter. Kiedy płynie się po nim łodzią wyposażoną w echosondę, doskonale widać jego różnorodność. Liczne wyspy, mnogość zatok, trzcinowiska i podwodne łąki sprawiają, że ryby znajdują tutaj doskonałe warunki do życia. Od wielu lat nie są prowadzone na nim odłowy przemysłowe, a za sprawą programu rewitalizacji, finansowanego z budżetu miasta, do jego wód rokrocznie wpuszczane są bardzo duże ilości ryb, przede wszystkim drapieżników – sandacza, szczupaka, węgorza i jeszcze do niedawna suma.

Tylko w 2015 roku miasto Szczecinek zarybiło Trzesiecko 100 000 sztuk narybku sandacza, 665 kg szczupaka, 2250 kg lina oraz 240 kg węgorza. Samorządowcy od wielu lat dofinansowują zarybianie tego jeziora, tak więc łatwo można sobie wyobrazić, ile dzięki nim ryb wpłynęło do jego wód.

Brzeg jeziora jest bardzo urozmaicony, praktycznie do wszystkich atrakcyjnych miejsc można dojechać samochodem, a jeśli nie da się dojechać bezpośrednio do łowiska, to trzeba zostawić auto na jednym z wielu parkingów i przejść kilkadziesiąt lub kilkaset metrów. Bezpośrednio przy jeziorze usytuowana jest ścieżka rowerowa.

Łowiąc z brzegu możemy liczyć na spotkanie z leszczem, i to takim, potrafiącym pobudzić wędkarską wyobraźnię, płocią, węgorzem, szczupakiem i sandaczem. Dla tych, którzy potrafią dyskretnie zachowywać się nad wodą nagrodą może być medalowy jaź. Ten gatunek najczęściej poławia się przy licznych ciekach, które do Trzesiecka wpływają lub z niego wypływają.

Jak wykazały odłowy bonitacyjne, w każdej części jeziora możemy liczyć na spotkanie z rekordowym okoniem, bo miejsca ich bytowania obserwowano zarówno w płytkich zatokach, jak i w najgłębszych dołach Trzesiecka. Oczywiście, nie jest tajemnicą, że najszybciej tę rybę do brania skusimy na licznych górkach, którymi usłane jest dno. Jak stwierdzili naukowcy z Politechniki Koszalińskiej, tak licznej populacji ogromnych garbusów nie spotkali nigdzie indziej

Otwarcie trzeba powiedzieć, że dużo większe możliwości penetrowania wód tego jeziora daje łódź. Z jej wypożyczeniem nie powinniśmy mieć problemu za sprawą stanicy wędkarskiej, która do użytkowania oddana została w czerwcu 2016 r. Więcej informacji na ten temat można uzyskać u zarządcy obiektu, w szczecineckim Ośrodku Sportu i Rekreacji, znajdującym się przy ulicy Józefa Piłsudskiego 3.

Odradzająca się populacja sandacza sprawia, że do Szczecinka przyjeżdża coraz więcej wędkarzy z zewnątrz, marzących o spotkaniu z mętnookim. Ostatnie lata są zaskoczeniem, również dla miejscowych, bo mało kto liczył, że gatunek ten po zarybieniach stanie się tak liczny w tak krótkim czasie. Łowi się je na spinning, ale również na żywą i martwą rybkę oraz troling.

Przemysław Wolak, miejscowy moczykij młodego pokolenia, zdradził nam kilka swoich sekretów:

„Sandacze łowię zarówno z łodzi, jak i z brzegu. Jeśli wybieram ten drugi wariant udaję się w pobliże Mulistego Potoku, czyli kanału łączącego Trzesiecko z jeziorem Wilczkowo. Są tam strome stoki i twarde dno, a to predysponuje te miejsca do bytowania moich ulubionych ryb. Metoda połowu nie jest skomplikowana, używam klasycznych gruntówek, a jako przynętę najczęściej stosuję martwe ukleje lub płocie, które w tym jeziorze są podstawowym pokarmem tych ryb. Jeśli miejscówki tam są już zajęte to udaję się w kierunku cypla, charakterystycznego punktu, gdzie odległość między największą wyspą a brzegiem jest najmniejsza. Po drodze zawsze udaje mi się znaleźć i zająć jakieś atrakcyjne miejsce.

Kiedy dysponuję łodzią, wybieram łowiska w pobliżu górek, najczęściej tych usytuowanych między dwoma wyspami – największą – przy wyciągu do nart oraz przy Mysiej Wyspie. Szukam ryb na głębokościach 8-10 metrów, a jako przynęt używam gum – ripperów i twisterów. Gusta drapieżników często się zmieniają i dlatego też w moim pudle znajdują się te o jaskrawych, jak i te o naturalnych kolorach. Moim faworytem jest kopyto w kolorze żółtym fluo.

Sierpień, wrzesień, a czasami także październik, to dla mnie czas polowań na złociste leszcze, których w Trzesiecku nie brakuje. Oczywiście, dominują „klapiaki”, ale przy odpowiednim podejściu i przygotowaniu łowiska możemy liczyć na spotkanie z rybami, budzącymi szacunek. Poławiam je z brzegu, najczęściej w nocy. Podstawową przynętą są rosówki i czerwone robaki. Zanim udam się na pierwszą zasiadkę, łowisko nęcę przez kilka dni zbożem: łubinem, żytem i kukurydzą. Taka metoda jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Wiele lat eksperymentowałem, aby wytypować najlepsze miejsca. Bazą moich eskapad jest Mysia Wyspa, tam zostawiam samochód. Podążając od niej w kierunku Trzesieki trafimy na wiele dobrych miejscówek i te miejsca na początek poleciłbym sympatykom zmagań z dużymi leszczami.”

Kolejnym wędkarzem, który zdradza swoje tajemnice, a zna to jezioro jak własną kieszeń, łowi na nim już kilkadziesiąt lat, jest Krzysztof Kowalczyk. „Sandacze namierzam na górkach, a precyzyjniej na ich spadach, najczęściej między wyspami, gdzie znajdują się trzy bardzo atrakcyjne miejscówki. Rzadko spływam z nich bez ryby. Szukam ich na 7-8 metrach. Najczęściej łowię na martwą rybkę, choć są też okresy kiedy mętnooki doskonale bierze na spinning – wtedy łowię na kopyta w kolorze perły z czarnym grzbietem. Najlepszy okres na sandacza to czerwiec, lipiec, a później październik i listopad. Dobre miejsca na tego drapieżnika z brzegu znajdują się po drugiej stronie jeziora. Od Światek, dzielnicy Szczecinka do cypla – wspominał o nich również Przemek Wolak. Duże szanse na spotkanie z tą rybą mamy także na przeciwległym brzegu, od hotelu „Zieliński” do Trzesieki.

Okonie łowię przede wszystkim na górkach, choć są okresy, kiedy udaje mi się je namierzyć w zatokach, licznych na tym jeziorze, gdzie pasiaki uganiają się za drobnicą. Najlepsze podwodne wzniesienie według mnie usytuowane jest miedzy dużą wyspą a kanałem łączącym Trzesiecko z Wilczkowem. Jego szczyt jest metr pod wodą, natomiast stoki opadają na głębokość 8 metrów. Innym hojnie obdarowującymi wędkarzy rybami są górki „falowska” i ta vis-à-vis dawnej przystani LOK. Najlepsze na trzesieckie okonie są przynęty gumowe. Osobiście preferuję twistery w kolorach „brudnych”. Najlepszy okres to jesień, od września do końca listopada.

Kiedy znudzą mi się już drapieżniki, zasadzam się na leszcze. Ich miejscówek szukam na 8-9 metrach, tam gdzie jest muliste dno, a takiego na naszym jeziorze nie brakuje. Przyjezdnym, a także nie znającym dobrze tego jeziora poleciłbym miejsca wymieniane wcześniej – między wyspami. Tam najłatwiej namierzyć złociste patelnie, porwały już niejeden zestaw. Według mnie najlepszą przynętą jest kanapka złożona z białego robaka i kukurydzy, choć są wędkarze preferujący rosówki i czerwone robaki.

W maju, kiedy leszcze jeszcze nie biorą, a sandaczy poławiać nie mogę z uwagi na okres ochronny, nastawiam się szczupaki. Tego gatunku w „moim” jeziorze nie brakuje. W zależności od tego jaka w danym roku była zima, wybieram pomiędzy dwoma wariantami miejsc, w których ich szukam. Jeśli była zimna i długa, obławiam zatoki i trzcinowiska. Jeśli natomiast była krótka i ciepła, szczupaki poławiam na górkach. Moim pewniakiem są górki usytuowane w pobliży wyciągu do nart wodnych (wtedy jeszcze z reguły jest nieczynny) i dużej wyspy.

Często, kiedy nastawiam się z żywcem, czy też z martwą rybką na drapieżniki, przynętę łykają węgorze. Zdarzają się sztuki medalowe, takie jak ponad 3 kg ryba złowiona przez Arkadiusza Kamyszka. Kilka razy na wędce miałem sumy. Niestety, nie wiem jakiej one były wielkości, bo mój sprzęt za każdym razem przegrywał walkę z tymi wąsatymi drapieżcami.”

Co roku słyszy się o wielkich szczupakach tutaj poławianych, ale na spotkanie z nimi szansę mają głównie ci, którzy używają dużych przynęt. Z moich obserwacji wynika, że najskuteczniejsze na miejscowe krokodyle są duże gumy i jerki oraz żywiec.

Najlepszymi okresami połowów ryb drapieżnych to miesiące maj i czerwiec, oraz wrzesień, październik i listopad. Oczywiście, „okoniarze” mają żniwa, kiedy wody szczecineckiego akwenu skuje lód. Wtedy wszystkie miejscówki stają się dostępne.

Od kilku lat na tym szczecineckim akwenie intensywnie rozwija się troling. Choć metoda ta jest dość kontrowersyjna, to przyznać trzeba, że niektórzy opanowali ją do perfekcji, co widać przede wszystkim po wynikach. Okazałe szczupaki, wypasione garbusy, czy też sandacze, często targają szczytówkami ich wędzisk. Najskuteczniejsze przynęty to duże woblery oraz gumy.

Kiedy rozpoczynałem swoją przygodę z Trzesieckiem, namierzyłem w listopadzie miejsce, gdzie okonie wychodziły na żer punktualnie o godzinie 13. Można było według nich nastawiać zegarek. Po kilku dniach zabrałem na łódź kolegę, aby pokazać mu jakie garbusy zamieszkują szczecineckie jezioro. Oczywiście, wcześniej zostałem już podpatrzony przez miejscowych, ale nie zrażałem się tym bo było bardzo zimno, padał śnieg, a oni stali na wodzie od rana. O godzinie 12.30 ostatni wytrwały opuścił moją miejscówkę, więc ja spokojnie zacząłem tam płynąć. Kiedy się do niej zbliżyłem, poprosiłem kompana aby obserwował wodę. To co się działo później było nagrodą za wytrwałość. Przepłoszone ławice drobnicy, wyskakiwały nad wodę w popłochu, a my korzystaliśmy z amoku pasiastych drapieżników. Nie był to mój najbardziej obfity połów, ale złowienie 8 ryb, z których najmniejsza ważyła 800 gram, na koledze zrobiło ogromne wrażenie. Po 30 minutach ryby odpłynęły, ale ja wiedziałem gdzie będę jutro o godz.13, kolega zresztą też.

Trzesiecko to trudne jezioro, ale potrafi darzyć ogromnymi rybami. Jak powiedział jeden z najlepszych polskich spinningistów, Rajmund Litwiński „Jezioro jest trudne, woda trochę za czysta, ale łowisko ma niesamowity potencjał”. Bez znajomości wody, w ciągu kilu godzin udało mu się złowić dwa bardzo ładne garbusy, jednego szczupaka, drugi bardzo duży okazał się mniej gościny, a sandacz przy samej łodzi pomachał mu ogonem i zaprosił na rok następny, działo się to podczas zawodów zaliczanych do spinningowego Grand Prix Polski.

Dzięki dobrze rozwiniętej infrastrukturze, slipom do wodowania łodzi, stanicy wędkarskiej, możliwościom wypożyczenia sprzętu pływającego oraz licznym miejscom noclegowym o różnym standardzie, Szczecinek przyciąga rokrocznie rzesze wędkarzy, doceniających potencjał miejscowych łowisk. To dopiero początek, bo naszą ambicją jest stworzenie w Szczecinku wędkarskiej stolicy Polski.

Wiele ciekawych miejsc na jeziorze Trzesiecko znajduje się w okolicach wyciągu narciarskiego. Należy jednak pamiętać o tym, że nie można tam wędkować kiedy ten jest otwarty. Zazwyczaj sezon wodniacki rozpoczyna się w maju i kończy we wrześniu. W tym okresie trzeba te miejsce po prosu omijać. Jako ciekawostkę podam to, że słupy służące do podtrzymywania lin wyciągu, za kryjówkę upodobały sobie sumy. O fakcie tym informują płetwonurkowie, którzy zajmują się jego konserwacją.